23:38

Święta, życzenia, prezenty...

Święta, życzenia, prezenty...

23:38

Święta, życzenia, prezenty...

Boże Narodzenie, to najtkliwsze i chyba jedno z najpiękniejszych polskich świąt. Jak sięgnę pamięcią wstecz, do dziecięcych lat, to właśnie Święta Bożonarodzeniowe zapamiętałam szczególnie. Może z racji śniegowej scenerii, a może z pasterki, która zaczynała się o północy? A może też z choinki ubieranej w różne świecidełka oraz prezenty przygotowywane pod nią? A może wszystko razem... trzeba jednak przyznać, że są one wyjątkowe. I jeszcze to śpiewanie na głosy, tych prześlicznych pastorałek. Ech... nie jedna łza zakręci się w oku...

Na kilka dni przed świętami, moja skrzynka na listy powoli zapełniała się.


Znalazłam w niej życzenia od najbliższych oraz znajomych. Jakie było nasze zdumienie, kiedy syn odczytał jedne z nich, pod którymi podpisali się sąsiedzi. Okazało się, że są to Polacy :)


Otrzymałam również życzenia od mojego gospodarza z Anglii, Davida. Kilka słów skreślonych po polsku. Zapewne dzięki tłumaczowi Google. Jakież to miłe z jego strony. Jednak do szczególnych należą życzenia od mojej znajomej, którą poznałam przez internet. Kochana Mela. Sprawiła mi przeogromną radość. Do życzeń dołączona była płyta CD z kolędami, której słuchaliśmy podczas Wieczerzy Wigilijnej.


Melu Kochana, z całego serca dziękuję za pamięć :)

Wigilijny wieczór upłynął w przemiłej atmosferze. Przy blasku świecy i zapachu skwierczących drewienek, które paliły się wesoło w kominku. Sercem i myślami byliśmy przy tych, od których dzieli nas dal oceanu. Z tymi, którzy patrzą na nas z Wieczności. Łączyliśmy się ze wszystkimi duchowo.
Były rozmowy telefoniczne oraz  skype. Rozmowy, które przynoszą niewielką ulgę pośród tęsknot w Święta, w które nikt nie powinien być sam. A na koniec oczywiście prezenty. Było wesoło. Młodzież wpadła na niebanalne pomysły, które wniosły sporo zabawy i śmiechu :)






Myślę, że był to jeden z najpiękniejszych, najspokojniejszych i najradośniejszych Wigilijnych Wieczorów...
Cóż mogę powiedzieć... JESTEM SZCZĘŚLIWA :)


20:55

Świąteczna gorączka...

Świąteczna gorączka...

20:55

Świąteczna gorączka...

Święta za chwilkę. Właściwie za dwa dni usiądziemy do Wigilijnej kolacji. W Dublinie świąteczny szał daje się we znaki. Niesamowite korki, brak wolnych miejsc na parkingach. Wszyscy zaganiani, żyjący w pośpiechu. Właściwie mogłabym powiedzieć o sobie to samo. Bo jak inaczej nazwać to, kiedy wychodzę z domu do pracy, kiedy jest na dworze szaro i wracam, gdy jest już ciemno. Zmęczona, wlokę nogi za sobą. Czasem myślę, co będzie ze mną dalej? A może byłoby lepiej nie zagłębiać się tak daleko w przyszłość?
Więc wracam do tematu...
Prezenty dla dzieciaków kupione. I wzajemnie. Kilka dni temu będąc na zakupach z młodzieżą dostrzegłam ładną filiżankę. Właściwie były w trzech kolorach i musiałam podjąć trudną decyzję, by wybrać tę jedną...


Choinka ubrana... ja tylko się przyglądałam i robiłam zdjęcia dla potomnych :)



Irlandzka poczta działa można powiedzieć, bez zastrzeżeń. Życzenia świąteczne doszły. Od bliskich, znajomych i przyjaciół. Niektórzy przesłali je przez Facebooka. Za wszystkie z serca dziękuję. Dla tych, do których nie mam adresu, albo nie mam innej drogi przesłania życzeń... ot Kochani, przesyłam linka :)

http://www.bluemountain.com/ecards/christmas/card-3287002


19:26

Idą Święta...

Idą Święta...

19:26

Idą Święta...

W Polsce śnieg i huragan. Współczuję wszystkim, którzy cierpią z tego powodu. Natomiast w Dublinie kwitną drzewa.






Piękna jest Irlandia i nie na darmo mówią o niej Zielona Wyspa. Tutaj nawet zimą jest zielono. Pokochałam Irlandię od pierwszego spojrzenia.
Zaledwie minęły pierwsze dni Halloween, a już na wystawach pojawiły się bożonarodzeniowe ozdoby. Nawet w domach co niektórzy, mają już nastrój świąteczny za sprawą poubieranych choinek i różnych ozdób związanych z tymi świętami.




Na dzisiaj tylko tyle. Brakuje mi ostatnio czasu.
Serdecznie pozdrawiam Agnieszkę :)

13:20

Bolesny upadek...

Bolesny upadek...

13:20

Bolesny upadek...


Podobno nieszczęścia chodzą po ludziach... Dwa tygodnie temu kiedy wybrałam się do centrum miasta z aparatem na szyi, potknęłam się tak nieszczęśliwie lądując, jak przysłowiowa kłoda drzewa na chodniku. Obiektyw, który podczas upadku uderzył mnie w żebra uległ zniszczeniu. Gdybym lepiej uważała zapewne nie doszłoby do tego. Nie przespane noce z powodu bólu sprawiają, że snuję się po mieszkaniu jak cień. Obwiązując się elastycznym bandażem, mam nadzieję, że dolegliwości szybko miną.


W domu malowanie sypialni mojej oraz młodzieży zakończone. Teraz czas na dobranie dodatków. Muszę przyznać, że kolor farb, którymi pomalowałam swój pokoik odbiega trochę od tych, jakie zaprezentowano na pojemnikach. A szczególnie różowy, który miał być delikatniejszy. W rzeczywistości jest mocniejszy. Na dodatek farba jest z połyskiem. Cóż, musi już tak zostać.


Zastanawiam się nad zasłonkami i wykładziną. Myślę, że odpowiednim kolorem byłby delikatny niebieski. Taki jak pościel...



Ze względu na to, że okno jest małe i usytuowane od strony północnej, w pokoiku jest mało świata. Dlatego też dodatki powinny być na tyle jasne, by jego wygląd stwarzał więcej ciepła i był przytulny.
A teraz trochę muzyki, którą uchwyciłam przypadkiem wczoraj w centrum Dublina :)

09:56

Przyjaźnie... pożegnania, łzy i tęsknoty.

Przyjaźnie... pożegnania, łzy i tęsknoty.

09:56

Przyjaźnie... pożegnania, łzy i tęsknoty.

Gdyby pewnego dnia zadano mi pytanie, za czym lub za kim tęsknię? Odpowiedziałabym... tęsknię za przyjaciółmi, których pożegnałam wyjeżdżając z Anglii. Kilka dni przed moim odlotem do Dublina, spotkałam się z koleżankami z byłej pracy. Obydwie są mi bardzo bliskie.
Na spotkaniu z Anitą wstąpiłyśmy do kawiarenki w małej galerii na deptaku. Zamówiłyśmy kawę cappuccino oraz bardzo smaczne muffinki.


Rozmawiałyśmy długo. Żal było się rozstawać.
Po kilku dniach spotkałam się z moją kolejną przyjaciółką Eleną, która pochodzi z Rygi. Na nasze ostatnie spotkanie przyszła z niesamowitym kwiatkiem, który trafił do moich rąk. Zaszkliły mi się oczy.



Czas spędzony z Eleną wnosił przemiłą atmosferę. Kawa smakowała  tego dnia wyjątkowo. Nie chciałyśmy się tak szybko rozstawać. Spacer i rozmowy na wiele tematów. Wspaniałe chwile, których nigdy nie zapomnę. Rozstanie było dla nas obydwu bolesne. Elena machała mi na pożegnanie ocierając łzy. Ja, raz po raz odwracałam się, by popatrzeć na nią. Trudno opisać co działo się w moim sercu. Jakże ciężko jest żegnać się z przyjaciółmi.
Czekając na pociąg do domu rozmyślałam nad mijającymi trzema latami, których tak do końca nie mogę żałować. Nawiązałam wartościowe przyjaźnie o których się nie zapomina...




21:18

Waga...

Waga...

21:18

Waga...

Wczoraj pojechaliśmy z synem na carboot. Nie wiedziałam, że w Dublinie podobnie jak w Anglii również są takie targi. I cóż, nie mogło być inaczej... wróciłam zadowolona z kolejną zdobyczą, którą jest waga. Utargowałam z 20 euro na 15. Myślę, że się opłacało ;)





Dom z marzeń...

Dom z marzeń...

19:58

Dom z marzeń...

Któż z nas nie chciałby mieć domu pełnego ciepła i miłości. Takiego z marzeń. Urządzonego według własnego gustu.
Kilka dni temu wybraliśmy się do Ikei. Było na co popatrzeć. Najpiękniejsza ekspozycja to chyba meble i wystrój sypialni.








Każdy z nas szukał coś odpowiedniego dla siebie :)
Przede mną małe malowanie mojego pokoiku. Zastanawiam się nad podobnym kolorem ściany w delikatnym odcieniu lila-róż.
Mmm... i pomyśleć tylko, jakie sny można śnić w takiej sypialni :)


23:54

Dublin...

Dublin...

23:54

Dublin...

Pierwsze dni w Dublinie, a właściwie pierwszy tydzień minął na rozpakowywaniu, praniu, sprzątaniu oraz zakupach.







 Każdego poranka otwierając oczy nie dowierzałam, że jestem z tymi, których kocham. Jaka radość wypełniała i wypełnia serce moje trudno opisać.

Dom, w którym mieszkamy posiada trzy sypialnie, salonik, kuchnię i co najważniejsze ogródek przed wejściem i z tyłu domu. Jedną z najważniejszych rzeczy jest miejsce na samochód. W Dublinie, w centrum miasta trzeba płacić za parkowanie na ulicy, a mieszkańcy muszą wykupić specjalny roczny abonament.
Ileż pracy potrzeba włożyć w ten dom, by wyglądał przytulnie. Myślę, że z czasem to miejsce nabierze swoistego uroku i odpowiedniej atmosfery :)






Dzisiaj mogłabym zatytułować swój blog... "Dom na Zielonej Wyspie".
Moim marzeniem jest posiadanie jakiegoś zwierzaczka. Nie wiem jeszcze co to będzie. Może jakiś maleńki psiak, a może podobny kot, który mieszka tuż za płotem :)




Dopijam ciepłą herbatkę... Saga - moja ulubiona i koniecznie z cytryną. I myślę, że na dzisiaj tyle. Właśnie za chwilkę minie północ.


Uciekam, by śnić najpiękniejszy sen... sen o wymarzonym domu :)
Copyright © Dom na końcu świata ... , Blogger