18:16

Jest taka cisza...

18:16

Jest taka cisza...

W tej ciszy chcę usłyszeć Ciebie.
Wypłakać każdy ból i cierpienie.
Oprzeć zmęczoną głowę na Twoim ramieniu,
powierzyć sekrety umęczonej duszy.


Jest taka cisza, która zbliża do Ciebie...
Jest taka cisza, pośród której oczekujesz przebaczenia.
I są łzy żalu za to co minęło bezpowrotnie.
Cichym westchnieniem wzywam Twego imienia.

Nie pytam dlaczego wiedziesz krętymi ścieżkami.
Zabierasz to, co tak hojnie dałeś.
Jak Jonasz padam na kolana i czekam...
Na Twój uśmiech pełen miłosierdzia
ufając, że nie jest za późno.

Margaret Woznicka

06:26

Przemyślenia...

Przemyślenia...

06:26

Przemyślenia...

Z pokrytych kurzem butów...
Czytam poezję mego życia.

   Margaret Woznicka                                  

09:33

Panie, jak pięknie ten świat stworzyłeś...

Panie, jak pięknie ten świat stworzyłeś...

09:33

Panie, jak pięknie ten świat stworzyłeś...

Rano powitał mnie deszcz. Zupełnie mnie to nie zdziwiło. Taka pogoda utrzymuje się w Dublinie od dłuższego czasu. Ochłodzenie sprawiło, że opady atmosferyczne raczą nas gradem. Tęsknota za wiosną i słońcem sprawia, że większość osób chodzi poirytowana. Jako, że nie lubię chodzić z parasolką, naciągnęłam głębiej kaptur na głowę i udałam się w stronę autobusu. Zajęłam miejsce na pięterku, ponieważ na dole wszystkie miejsca siedzące były zajęte. By dostać się do centrum, autobus musi pokonać czas około 45 - 50 minut. Liczne korki o tej godzinie, nie są niczym dziwnym. Mieszkanie na peryferiach Dublina ma swoje plusy i minusy, jak w każdym mieście w europie.


Głośne słuchanie muzyki ze stacji radiowej przez jednego z pasażerów irytowało kilka osób, ale nikt nikomu nie zwrócił uwagi. I nikt nie przejmuje się, że takie zachowanie jest nie na miejscu. Dość często spotykam takie sytuacje. Czasem ktoś słucha głośno muzyki w słuchawkach. Które zapewne są gorszej jakości, bo nie wyciszają dźwięków wydostających się do otoczenia. I to nazwałabym terroryzmem...
Mój dzień minął bardzo szybko. Po pracy małe zakupy i oczekiwanie na autobus sprawiło, ze wróciłam do domu przemoknięta. Gorąca herbata oraz prysznic sprawiły, że poczułam się lepiej. W pewnej chwili uświadomiłam sobie, że tak naprawdę świat jest piękny. Pomimo małych potknięć. Każdy dzień jest cudem. Czasem tak niewiele potrzeba do szczęścia. Wystarczy cisza, kubek gorącej, ulubionej herbaty, cała reszta to już dodatek wedle upodobań indywidualnych.
W pędzie dnia codziennego, rzadko cieszymy się z drobiazgów, bo wiele spraw jest ważniejszych. Ale czy tak naprawdę te sprawy są ważniejsze? Czy po prostu jest to jakaś forma usprawiedliwienia dla nas samych? Tak naprawdę, wystarczy nie dać się zwariować i zacząć cieszyć się każdym dniem z byle powodu. Dobrze co pewien czas zrobić sobie wewnętrzny rozrachunek, co mam, co posiadam, co już osiągnęłam. Okaże się wtedy, że mamy bardzo dużo. Więcej niż tak naprawdę potrzebujemy.
Myślę, że warto wtedy podziękować Opatrzności za to wszystko, bez względu w co wierzymy. Za to co mamy, za pomoc i wsparcie w życiu. Poczuć prawdziwą, wewnętrzną wdzięczność za wszystko.
Wtedy odczujemy wewnętrzny spokój. Cieszenie się z drobiazgów życia codziennego, wprowadza poczucie stabilności.






18:27

Sernik brzoskwiniowy...

Sernik brzoskwiniowy...

18:27

Sernik brzoskwiniowy...

Kilka dni temu szukałam w internecie przepisu na sernik. Powinien być prosty, i smaczny. No i znalazłam :)

Odrobinę go zmodyfikowałam...
Upiekłam sam ser. Jednak wedle uznania, można dodać spód biszkoptowy.

Składniki na masę serową:

  • 1,5 kg zmielonego sera białego;
  • 30 dkg cukru kryształu;
  • 12 jaj;
  • 1 budyń śmietankowy lub waniliowy (bez cukru);
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej;
  • 1,5 kostki margaryny;
  • 2 opakowania cukru waniliowego;
  • 1 puszka brzoskwiń;
  • garść sparzonych rodzynek oprószonych mąką
Wykonanie:
Margarynę ucierać z cukrem kryształem i cukrem waniliowym, stopniowo dodając po jednym żółtku. Następnie dodać ser, mąkę i budyń, dobrze wymieszać. Ubić białka na sztywną pianę i dodać do masy, delikatnie mieszając. Na końcu wmieszać pokrojone w kostkę owoce brzoskwini oraz rodzynki. Piec w temperaturze 150-1800C przez około 1 godzinę. 




U mnie deszczowo. Przed chwilką padał deszcz i grad, a teraz pojawiło się słońce :)

Wszystkim życzę błogosławionych i spokojnych świąt wielkanocnych.





19:39

Klasyczna szarlotka na kruchym cieście...

Klasyczna szarlotka na kruchym cieście...

19:39

Klasyczna szarlotka na kruchym cieście...

  • 500g mąki pszennej
  • 250g margaryny
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 łyżeczki cukru waniliowego
  • 5 żółtek
  • 4 łyżki cukru (2 łyżki cukru do ciasta, kolejne 2 do jabłek)
  • 1 łyżka gęstej, kwaśnej śmietany (może być 18%)
  • cynamon
  • 1 1/2 kg jabłek (najlepiej pasuje odmiana Szara Reneta)
Sposób przygotowania:
  1. Jabłka obrać, usunąć gniazda, pokroić w kostkę lub zetrzeć na tartce, wymieszać z 2 łyżkami cukru i przesmażyć, aż powstanie mus. Pozostawić do ostygnięcia. (Można użyć surowych, nie podsmażanych jabłek, startych na tartce o dużych oczkach).
  2. Żółtka utrzeć mikserem z dwoma łyżkami cukru i cukrem waniliowym.
  3. Margarynę posiekać nożem. Dodać mąkę, proszek do pieczenia, śmietanę oraz utarte żółtka. Zagnieść ciasto.
  4. Podzielić ciasto na dwie części.
  5. Formę (o wymiarach ok. 35cm x 24cm) posmarować masłem lub wyłożyć papierem do pieczenia.
  6. Obie części ciasta rozwałkować na dwa placki wielkości formy.
  7. Pierwszy placek wyłożyć do formy. Ciasto nakłuć widelcem.
  8. Mus jabłkowy wyłożyć na ciasto i posypać cynamonem.
  9. Przykryć drugim plackiem.
  10. Ciasto nakłuć widelcem.
  11. Piec w nagrzanym piekarniku około 45 min. w temperaturze 180°C, aż się ze złoci.
  12. Przed podaniem ciasta, można posypać je cukrem pudrem, przyozdobić bitą śmietaną.
 Ciasto palce lizać... do tego filiżanka herbaty i dobra lektura.







18:02

pieśń o matce...

pieśń o matce...

18:02

pieśń o matce...





 matko...
o srebrnych włosach                                   

zbłąkane krople rosy
spływają po zmarszczonej twarzy
czy to łzy
matko ?
czy to smutek wyrzeźbił ślady na twym 
czole ?
gdzież to czułe kochanie
nikt nie koi twego smutku 
nie tuli twych dłoni
pomarszczonych trudem życia

w kącikach twych ust
nie ma uśmiechu

oczekiwanie
szare oczy 
wpatrzone w dal
szyba
którą znaczą 
krople deszczu

***
               Margaret7410

 


19:35

Dom na końcu świata...

Dom na końcu świata...

19:35

Dom na końcu świata...

Poranna cisza i smak mojej ulubionej małej czarnej z mlekiem. To odpowiednia chwila, by poszperać myślami w przeszłości, jednocześnie zmierzyć się z nowymi wyzwaniami przyszłości. Zwłaszcza, że większy etap mojego życia pozostał za mną.
Kilka dni temu wśród najbliższych mi osób spędziłam miłe chwile. Chociaż muszę przyznać, że nigdy nie lubiłam obchodzenia własnych urodzin. I kiedy mogłam po zakończonym dniu usiąść na chwilkę, by w zupełnej ciszy zastanowić się nad planami na przyszłość, pomyślałam sobie... jak cudownie mieć tych, którzy o nas pamiętają. Tak ze szczerego serca. To jest najpiękniejszy prezent, który cenię sobie nad inne.
Nowy rok sprawił, że poczułam się kochana i bezpieczna z nadzieją na realizację stworzenia "małej, cichej przystani" na kolejny etap mojego życia.
"Dom na końcu świata" powoli nabiera odpowiednich barw; ciepła, miłości, nadziei i zaufania. I za to z całego serca jestem wdzięczna Opatrzności...






12:26

Przemyślenia Noworoczne...

Przemyślenia Noworoczne...

12:26

Przemyślenia Noworoczne...

Stary Rok minął szybko i bezpowrotnie ustępując miejsca Nowemu. W tym czasie, w moim życiu wydarzyło się wiele. Podsumowując miniony rok, mogę powiedzieć z całą stanowczością, że przyniósł on wiele zmian. Zaczynam po raz kolejny wszystko od nowa. Dom na końcu świata staje się rzeczywistością, która wprowadza radość w zakamarki mojego serca i duszy. Marzenia się spełniają. Wystarczy tylko tego pragnąć i odrobinę pomóc w ich realizacji.
Święta Bożego Narodzenia były wyjątkowe i radosne. Spędzone w gronie bliskich sprawiły, że czuję się szczęśliwa i bezpieczna. Plany na Nowy 2016 rok, to stworzenie przytulnej przystani. Opatrzność sprawiła mi niespodziankę.
W Dublinie zaczął się sezon deszczowy. Niebo spowite chmurami zapomina o słonecznych dniach. I niby aura depresyjna, ale serce moje przepełnione jest radością oraz pozytywną energią.






 Jestem szczęśliwa...



Copyright © Dom na końcu świata ... , Blogger