22:08
Carbootowe skarby...
W minioną niedzielę po raz pierwszy w tym sezonie wybrałam się na carboot.
Był wyjątkowo mały. Dużym zainteresowaniem cieszyły się stragany z używaną odzieżą i sprzętem RTV, gdzie słychać było dość często polskie rozmowy. Bournemouth, jak już wspominałam w poprzednich notkach, jest niewielkim turystycznym miasteczkiem położonym w południowej części Anglii. To jedno z piękniejszych i znanych kurortów wypoczynkowych. Można powiedzieć, że połowa ludności tego miasta, to Polacy. Emigracja nie ustaje. Wciąż przyjeżdżają tutaj europejczycy w poszukiwaniu pracy i lepszego życia. Jednak nie jest łatwo prosto z marszu otrzymać upragnione stanowisko pracy. Pierwsze kroki należy skierować do agencji pracy, których w tym miejscu jest kilka. Ale o tym w innym poście.
Z carbootowej wyprawy przywiozłam trzy zdobycze...
Drewnianą szkatułkę za... dwa funty.
I kolejna szkatułka, która była własnością babci sprzedającego. Trzy funty.
Wieczko szkatułki posiada piękny, misternie wykonany haft.
I ostatnia, trzecia zdobycz o ile mogę tak nazwać... srebrny różaniec. Trzy funty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz