20:55

Świąteczna gorączka...

Święta za chwilkę. Właściwie za dwa dni usiądziemy do Wigilijnej kolacji. W Dublinie świąteczny szał daje się we znaki. Niesamowite korki, brak wolnych miejsc na parkingach. Wszyscy zaganiani, żyjący w pośpiechu. Właściwie mogłabym powiedzieć o sobie to samo. Bo jak inaczej nazwać to, kiedy wychodzę z domu do pracy, kiedy jest na dworze szaro i wracam, gdy jest już ciemno. Zmęczona, wlokę nogi za sobą. Czasem myślę, co będzie ze mną dalej? A może byłoby lepiej nie zagłębiać się tak daleko w przyszłość?
Więc wracam do tematu...
Prezenty dla dzieciaków kupione. I wzajemnie. Kilka dni temu będąc na zakupach z młodzieżą dostrzegłam ładną filiżankę. Właściwie były w trzech kolorach i musiałam podjąć trudną decyzję, by wybrać tę jedną...


Choinka ubrana... ja tylko się przyglądałam i robiłam zdjęcia dla potomnych :)



Irlandzka poczta działa można powiedzieć, bez zastrzeżeń. Życzenia świąteczne doszły. Od bliskich, znajomych i przyjaciół. Niektórzy przesłali je przez Facebooka. Za wszystkie z serca dziękuję. Dla tych, do których nie mam adresu, albo nie mam innej drogi przesłania życzeń... ot Kochani, przesyłam linka :)

http://www.bluemountain.com/ecards/christmas/card-3287002


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Dom na końcu świata ... , Blogger