Kilka dni temu wśród najbliższych mi osób spędziłam miłe chwile. Chociaż muszę przyznać, że nigdy nie lubiłam obchodzenia własnych urodzin. I kiedy mogłam po zakończonym dniu usiąść na chwilkę, by w zupełnej ciszy zastanowić się nad planami na przyszłość, pomyślałam sobie... jak cudownie mieć tych, którzy o nas pamiętają. Tak ze szczerego serca. To jest najpiękniejszy prezent, który cenię sobie nad inne.
Nowy rok sprawił, że poczułam się kochana i bezpieczna z nadzieją na realizację stworzenia "małej, cichej przystani" na kolejny etap mojego życia.
"Dom na końcu świata" powoli nabiera odpowiednich barw; ciepła, miłości, nadziei i zaufania. I za to z całego serca jestem wdzięczna Opatrzności...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz