21:03

Beaulieu...

Beaulieu...

21:03

Beaulieu...

Kolejny wypad do muzeum motoryzacji oraz zwiedzanie pobliskiego opactwa w Beaulieu.
Patrzyłam jak zauroczona na wspaniałe maszyny, o których można sobie pomarzyć. Samochody jak zabaweczki. Wymuskane, błyszczące w światłach fleszu...
Mogłam "dotknąć" historii motoryzacji. Przyjrzeć się z bliska tym wspaniałym autkom, na których widok śmiały się oczy niejednego mężczyzny... Więcej zdjęć na fotoblogu fotomarg, czyli zatrzymane w kadrze.


Na terenie muzeum znajduje się stare opactwo.
Tutaj był męski klasztor.




Stare, zimne mury robią wrażenie...

13:26

Wycieczki do Poole ciąg dalszy...

Wycieczki do Poole ciąg dalszy...

13:26

Wycieczki do Poole ciąg dalszy...

Każdy z nas marzy czasem, by oderwać się od przyziemnych spraw, spakować plecak i pomaszerować przed siebie. I myślę, że tak było w moim przypadku, kiedy zwiedzałam Poole. Jednak, by zwiedzić całe miasteczko potrzeba więcej czasu...
Nie spiesząc się tego dnia, kierowałam się w stronę portu i plaży. Widok był miły dla oczu w poświacie wolno zachodzącego słońca, które ogrzewało swoim wiosennym ciepłem wszystko, co napotykało na swojej drodze.

Więcej zdjęć z tej wyprawy umieściłam na nowym fotoblogu; Zatrzymane w kadrze "Fotomarg".
Pierwszy raz, zupełnie z bliska; mogłam dotknąć rybackich sieci. Poczuć w nich zapach ryb, morza i wiatru...
Każda praca ma swój wydźwięk i wymiar.
A świat, wcale nie jest taki ponury :)

20:47

Angielska księżniczka - Anna Mountbatten-Windsor

Angielska księżniczka - Anna Mountbatten-Windsor

20:47

Angielska księżniczka - Anna Mountbatten-Windsor

Kilka dni zaległego urlopu sprawiło, że zaczęłam planować co zrobić z wolnym czasem?
Miał być wypad do Londynu, ale rzeczywistość czasem lubi płatać figle.
Wybrałam się do pobliskiego miasteczka Poole,w celach turystycznych. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy zobaczyłam na ulicy ludzi, czekających na "kogoś". Uzbrojonych w aparaty fotograficzne. Okazało się, że za chwilę ma przyjechać angielska księżniczka Anna Mountbatten-Windsor, by wziąć udział w otwarciu nowo wybudowanego mostu. Po chwili został wstrzymany ruch, a przed oczekującymi przemknęły trzy samochody wiozące królewską rodzinę, dygnitarzy oraz ochronę.
Cieszyłam się, że nie pojechałam do Londynu. Nawet pogoda piękna, wiosenna sprawiała, że moje samopoczucie było doskonałe tego dnia. Jednym słowem dzień zakończył się miło.
Kilka słów o samym miasteczku...
Poole - miasto w Wielkiej Brytanii,w hrabstwie ceremonialnym Dorset, port pasażerski nad cieśniną La Manche, sąsiaduje z Bournemouth. Około 141 tys. mieszkańców.
Klimat w Poole jest ciepły umiarkowany (palmy). Miasto słynie z firmy "Sunseeker" produkującej nowoczesne, luksusowe, drogie jachty, ciągu stylowych restauracji wzdłuż portu i rejsów morskich.
Poole jest ośrodkiem sportu żużlowego.

Nowy most w Poole.
Pani w czerwonym płaszczu, to księżniczka Anna...
Jakie podobieństwo z księciem Karolem :)

Niewielki tłum ludzi stał, przyglądając się tej maleńkiej uroczystości. Każdy chciał zobaczyć tak dostojną osobistość. Księżniczka sprawiała wrażenie przesympatycznej, miłej i delikatnej osoby.
Kiedy uroczystość dobiegła końca, i dostojni goście wsiedli do swoich samochodów, wszystkich przyglądających się temu wydarzeniu pożegnał żołnierz..."- i to by było na tyle, dziękujemy". Uśmiechnął się w stronę zebranych, zasalutował i odmaszerował.
Jeszcze długo spacerowałam podziwiając okolicę, port i zachód słońca. Wracałam do domu pociągiem, odrobinę zmęczona, z bezcennym skarbem, jakim są zdjęcia z tej interesującej wycieczki.
Pomyślałam, że warto byłoby założyć kolejny blog, na którym mogłabym umieścić więcej zdjęć z takich podróży i nie tylko. Czyli typowy fotoblog...

18:43

Wiosenne małe co nieco...

Wiosenne małe co nieco...

18:43

Wiosenne małe co nieco...


Wczorajszy dzień, zapowiadał się ciepło i słonecznie. Szkoda było siedzieć w domu.
Postanowiłam wyruszyć do pobliskiego rezerwatu przyrody, by pooddychać wiosennym powietrzem i porobić kilka fotek.
Nie można się nie zachwycać przyrodą i jej pięknem. Wszystko jest bajecznie kolorowe i pełne życia; ptaki, owady, rośliny i drzewa. To nadaje niesamowity urok
i klimat tej cudownej porze roku.
Wydawało mi się, że śnię. Że na jakąś krótką chwilę, mój czas się zatrzymał, bym mogła napawać się niepowtarzalnym urokiem tego miejsca. Nie powiem, momentami szkliły mi się oczy... czy to sen? Patrzyłam z zachwytem, jak w słonecznych promieniach owady pieczołowicie wykonują swoją pracę. Stałam, jak zauroczona wsłuchując się w przepiękny śpiew maleńkiego Rudzika...

Copyright © Dom na końcu świata ... , Blogger