21:26

Magiczny czas świąt...

Magiczny czas świąt...

21:26

Magiczny czas świąt...

Przygotowania do wyjazdu do Polski trwały prawie miesiąc. Biegałam po sklepach w poszukiwaniu prezentów pod choinkę dla bliskich mi osób. Pomysły przychodziły same, niespodziewanie. Im bliżej do wyjazdu, tym bardziej nie mogłam się doczekać. Dwa dni, które dzieliły mnie od tego momentu sprawiły, że zaczęłam coraz bardziej tęsknić za rodzinnym domem oraz tymi, których kocham. Spakowana walizka sprawiała wrażenie dużej. Była wiekowa. Trochę bałam się, że rozpadnie się gdzieś na lotnisku. (i nie pomyliłam się) 😜 😜Przed ósmą rano otrzymałam wiadomość od mojego syna, że czeka pod drzwiami, by pomóc mi w załadowaniu walizki do samochodu. Dojazd do lotniska był sprawny i szybki. Bagaż oddany do odprawy bez problemu. Teraz jeszcze papieros, by odstresować się przed podróżą. Jeszcze uścisk i buziak, w którym podziękowałam synowi za pomoc. Odprawa paszportowa, kawa i kolejny papieros wypalony w pośpiechu w wyznaczonym miejscu. Gotowa do wejścia na pokład. Ogromna kolejka do odprawy z pierwszeństwem wejścia zawsze mnie śmieszy. To kolejne niepoważne pomysły Rayanera.
Wciśnięta niczym śledź do puszki w siedzenie (Rayaner oszczędza na miejscach) cierpliwie znosiłam niewygody podróży przez dwie i pół godziny. Pomyślałam sobie współczując tym, którzy są wysokiego wzrostu. Lądowanie udane. Gdzieś, dwa miejsca za mną usłyszałam kobietę rozmawiającą przez telefon... - no cześć (śmiech) już wylądowałam(śmiech), jutro z tobą porozmawiam, bo jestem pijana(śmiech)... Ten śmiech towarzyszył mi za plecami do samego wyjścia. Pani śmiała się ze wszystkiego i głośno.
Pomyślałam sobie, że ma poczucie humoru w dobrym kierunku. Odebrałam walizkę stwierdzając, że niestety złamała się rączka. Dobrze, że tylko to. Za drzwiami czekała rodzinka...
cdn...

16:46

Koniec lata

Koniec lata

16:46

Koniec lata

Koniec lata przyniósł kolejne zmiany w moim życiu. Przeprowadzka, z którą na szczęście nie miałam wielkich problemów pomimo obaw. Powróciłam do miejsca, gdzie spędziłam kilka wspaniałych miesięcy. Zostałam przyjęta z szeroko otwartymi ramionami. Czuję się tutaj, jak u Pana Boga za piecem. Cisza i spokój są moimi siostrami, z którymi dzielę dni mojego życia.
W Dublinie zapachniało jesiennym powietrzem. Uwielbiam jesień.
Ulubione kolory minionego lata, to niebieski, który często pojawia się w mojej garderobie.
Zastanawiam się nad długimi wieczorami,gdzie szybko zapada zmrok,oraz nad wolnym czasem.


Pomysłów mam wiele, więc czas pokaże...

14:47

10 kwietnia

10 kwietnia

14:47

10 kwietnia

Cuuudowny, wolny dzień. Przynajmniej tak zapowiada się środa. I nie pozwolę, aby cokolwiek zmąciło tą wspaniałą otoczkę. Wygramoliłam się z łóżka z uśmiechem, że udało mi się pospać odrobinę dłużej niż zazwyczaj. Szum wody w czajniku wybudził moje rozespane zmysły. Kawa, kawusia, mmmm... ten zapach sprawia, że czuję się jakaś silniejsza i zrelaksowana. Dzisiaj wizyta u mojej ulubionej fryzjerki Cóż, należy zadbać o swój "młodzieńczy" wygląd. Jak mus, to mus.
Snuję plany na kolejny wolny dzień, czwartek. Ładuję baterie do aparatu, bo jeśli będzie sprzyjająca pogoda, to kto wie, może pospaceruję po Phoenix Parku .


18:47

18:47

Dawno mnie tutaj nie było. Jakoś brakowało mi chęci i weny twórczej do kontynuowania mojej historii. Wiele się zmieniło przez ten czas, który nieubłaganie biegnie, jak zwykle do przodu. Zmieniłam mieszkanie, które w obecnym czasie w Dublinie, nie należy do zadań łatwych. Ale się udało. Co do jego standardu... hm, pozostawię ten temat bez komentarza. Przynajmniej na chwilkę . Plany na wolny dzień pokrzyżowała mi zmienna pogoda, ale może kolejny tydzień przyniesie coś nowego, oraz ciepło, za którym tak baaardzo tęsknię.
Poranek, jak zwykle zaczynam od smacznej kawy...

Copyright © Dom na końcu świata ... , Blogger