09:10

 

Niedziela, Dnia Dwudziestego Pierwszego Marca, Roku Pańskiego Dwa Tysiące Dwudziestego Pierwszego ...
Tak zaczął by kronikarz umieszczając wpis do kroniki.
Wczesny poranek, przewracam się na drugi bok leżąc dłuższą chwilę. Wsłuchuję się w miarowy oddech mamy. Śpi. To dobrze. Wstaję cichutko z łóżka, by jej nie obudzić. Żadna z nas nie może w nocy spać . Nie raz słyszę, jak senne koszmary męczą tą biedną duszyczkę. Budzę ją wtedy delikatnie, by przerwać jej sen. Tak było dzisiejszej nocy. To przeszłość daje znać o sobie. Wspomnienia, których czas nie zatarł w pamięci. Stąpam po cichutku, kierując się w stronę kuchni. Delikatny szum ekspresu do kawy oznajmia, że mój ulubiony poranny napój jest gotowy. Wiem, że kiedyś nadejdzie moment, że będę mogła delektować się tylko jego zapachem. Wszystko przychodzi z wiekiem. To co lubimy staje się zakazane z racji "krzyżyków na naszych plecach" oraz stanu zdrowia. Nie żebym na nie narzekała, ale iluż to z nas musi porzucić drobne "rozkosze".
Wczoraj zajęłam się drukowaniem kolejnych zdjęć, by zwolnić pamięć w telefonie oraz na dysku laptopa. Nie pomyślałam, że tyle ich jest. A ileż wspomnień z nimi związanych...
Tworzenie drzewa genealogicznego, to żmudna praca, która pochłonęła mnie bez reszty. Nie mam czasu na posiłki. No może nie do końca, ale odkłam je na przysłowiowe później. Dzięki zajęciu z drzewem, odnowiłam kontakty z dawno niewidzianą rodziną. To bardzo niesamowite i miłe. Część historii mojej rodziny oraz wspomnień o tych, których pamiętam zamieszczę na swoim blogu internetowym, część umieszczę tylko na papierze ze względu na Rodo. Pomysły do utworzenia wyjątkowego albumu rodzą się same. Wiem co będę w nim zamieszczać i jaka będzie okładka. Zapowiada się ciekawie. Czas poświęcony temu zajęciu nie będzie stracony. Zaowocuje zapewne w przyszłości.
Cdn…
 


 
 
 

 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Dom na końcu świata ... , Blogger