10:27

Przyroda...



Pogoda dopisuje. Kolejny dzień pandemii. Jeden z wielu. Przestałam już liczyć, czy to ma sens?
Cieszę się, że mój balkon wychodzi na południe, a widok z niego jest pokarmem dla duszy i spragnionych oczu za normalnością.
Wczesnym rankiem przylatują ptaki,by zaspokoić swoje pragnienie z rozstawionych pojemników z wodą. Swymi maleńkimi dziobkami unoszą wodę kropelka,po kropelce. Szczebiot ich rozchodzi się po okolicy, informując inne ptaki, że właśnie w tym miejscu znajduje się "źródełko".
Zaprzyjaźniłam się nawet z bąkiem, który pracowicie zbiera pyłek z niebieskich balkonowych kwiatków. Uśmiecham się do tych kochanych stworzonek, bez których świat byłby pusty i jakże cichy.
Już niebawem zakwitnie bez, który będzie również cieszyć moje oczy.
Jest za co dziękować Opatrzności. Za każdy dzień, który pomimo różnych doświadczeń wnosi w nasze życie nadzieję...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Dom na końcu świata ... , Blogger